Nazywam się Marta Tittenbrun i nie bardzo umiem gotować.
U mnie w domu nigdy się specjalnie nie gotowało, nie pamiętam żadnego zwalającego z nóg wypieku mojej mamy. Nigdy mnie jakoś specjalnie nie ciągnęło do kuchni. Wolę eksperymentować w innych dziedzinach.
AŻ TU NAGLE okazało się, że nie toleruję glutenu. Po kilku latach (!) częstego, a potem już codziennego bólu brzucha (czy tam jelit, nie zagłębiajmy się w szczegóły). Przeszłam na dietę bezglutenową i… schudłam w miesiąc 5 kg. Bo ciągle chodziłam głodna. Myślałam, że już nic nie mogę jeść. Pożegnałam się z ulubionymi naleśnikami, plackami, ciastkami, pierogami, makaronami, bułkami, drożdżówkami i ciepłym chlebem z popękaną, chrupiącą skórką. A później się okazało, że istnieje tyle naturalnie bezglutenowych produktów, że głowa mała! I w dodatku są one smaczne! Zaczęłam doceniać dietę bezglutenową (o jej zaletach przeczytacie tutaj), choć wymaga ona trochę więcej zaangażowania.
Pomysł stworzenia tej strony zrodził się trochę z… dobra, zabrzmi może górnolotnie, ale zrodził się z poczucia misji (jezu, brzmi nie tylko górnolotnie, ale z lekka koszmarnie!). W każdym razie chodziło mi o to, żeby osoby będące na diecie bezglutenowej, albo mające dzieci na takiej diecie, miały swoje miejsce w internecie. Stronę, która zawiera wyłącznie bezpieczne przepisy. Bo najgorzej jest obejrzeć fajny obrazek przy przepisie, ślinka już pocieknie, a potem docierasz do przedostatniej pozycji na liście składników i jest to 50 g płatków owsianych. I nie wiesz, czy bez tych płatków to wyjdzie, czy nie wyjdzie, do cholery! Więc ocierasz ślinkę i szukasz dalej.
Tak jak wspominałam, nie za bardzo umiem gotować. Ta strona to dla mnie wyzwanie. Od gotowania wolę pisanie. To mi zdecydowanie lepiej wychodzi. Ale wszystko, co tu jest, sama przyrządziłam. Mam nadzieję, że będę gotować coraz lepiej i będę się tego uczyć razem z Wami.
No to częstujcie się.
O mnie
Jestem magistrem filologii polskiej, instruktorem Związku Harcerstwa Polskiego, redaktor naczelną internetowego magazynu wędrowniczego Na Tropie. Fascynuje mnie język i świat biegowy, dlatego zawodowo zajmuję się pisaniem o bieganiu – dla miesięcznika Bieganie i portalu MagazynBieganie.pl. Pracę magisterską napisałam o socjolekcie (czyli – w uproszczeniu – języku) biegaczy amatorów. W bieganiu preferuję góry i bardzo długie dystanse (powyżej 40 km). Czytam właściwie już tylko literaturę non-fiction, przestałam wierzyć w powieści. Mam swojego bloga i bardzo chciałabym pisać na nim częściej. Zapraszam: mszewczuk.pl.