Kotlety jajeczne budzą różne ciekawe wspomnienia, a większość z nich (z tych wspomnień) krąży po korytarzach przedszkola lub podstawówki. To był w sumie miły i beztroski czas, więc wróćmy do niego!
Dobra, zastanówmy się, jakie zalety ma kotlet jajeczny. Daleko mu do ekstrawagancji, powiedz sobie na głos: kotlet jajeczny. I „kotlet”, i „jajeczny” brzmi mało wykwintnie. Określenie „bezglutenowy” może dodaje mu nieco finezji, więcej delikatności, ale ostatecznie i tak wychodzi z tego jakiś cudak. Bezglutenowy kotlet jajeczny.
Wróćmy do tych zalet. Moim zdaniem – oprócz tego, że dzięki niemu możemy na chwilę wrócić do szkolnej stołówki (dobrze to czy niedobrze?) – kotlet jajeczny jest potrawą dość lekką, łatwą w przygotowaniu (no dobra, oprócz obierania miliona jajek…) i sycącą. Jest to kotlet wegetariański, choć nie wegański. Jeden z pomysłów na bezmięsny obiad.
Składniki podaję na spory zapas kotletów. Lepiej raz się w tym babrać, część zamrozić i mieć na zapas!
Składniki
- 33 jajka
- 1 pęczek szczypioru
- pieprz, sól
- trochę mąki ryżowej do obtoczenia
- olej/oliwa do smażenia
Przygotowanie
30 jaj ugotuj na „bardzo twardo” (powyżej 10 minut). Potem trzeba je ostudzić i… tak, no niestety, obrać. Najlepiej zatrudnij do tego wszystkich domowników, ale jeśli jedynym domownikiem oprócz ciebie jest kot, to lepiej to zrobić samemu. Obrane jaja zmiel blenderem (ew. możesz się bawić w gniecenie widelcem, jeśli masz czas lub walczysz ze stresem). Dodaj trzy surowe jaja i posiekany drobno szczypiorek, dopraw solą i pieprzem. Wszystko zagnieć dokładnie, żeby składniki dobrze się ze sobą wymieszały (tak, wiem, że są tu głównie jajka).
Z masy formuj kotlety, obtaczaj delikatnie w mące ryżowej i smaż na dość głębokim, dobrze rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor.